Choć zapowiadało się na łatwą wygraną MMTS, to kwidzynianie triumfowali dopiero po rzutach karnych. Co więcej mecz mógł zakończyć się porażką gospodarzy, bo na 2 minuty przed końcem spotkania podopieczni trenera Tomasza Strząbały przegrywali 24:26. W końcówce jednak mylili się goście, a do remisu doprowadziły skuteczne trafienia Adriana Nogowskiego i Michała Potocznego. W rzutach karnych MMTS był natomiast bezbłędny, podczas gdy gdańszczanie trafili tylko raz.
MMTS wygrał z Wybrzeżem, ale dopiero po karnych (Fot. PGNiG Superliga)
Podyskutuj z Handball.pl na Facebooku - zapraszamy!
Początek pierwszej połowy to prawdziwy nokaut ze strony gospodarzy. Pierwszą bramkę, bo golu Ksawerego Gajka, zdobyli co prawda gdańszczanie, ale w kolejnych minutach dominowali już kwidzynianie. Co więcej w 7 minucie czerwoną kartkę za faul na Adrianie Nogowskim zobaczył Wojciech Prymlewicz i gdańszczanin tego dnia nie pojawił się już na boisku.
Przez dwanaście minut gry czerwono-czarni rzucili natomiast 8 bramek przy zaledwie jednym trafieniu rywali. Po 13 minutach gry prowadzili więc z Energą Wybrzeżem 8:2.
Dopiero po kwadransie gry gdańszczanie trafili po raz trzeci za sprawą Adriana Kondratiuka. W 17 minucie gola zdobył natomiast Paweł Salacz i goście zbliżyli się do kwidzynian na 4 bramki – 8:4. Wówczas kwidzynianie ponownie przycisnęli rywali, trafiając czterokrotnie przy jednej bramce gdańszczan. Po 25 minutach gry gospodarze prowadzili więc już 12:5! W końcówce pierwszej połowy podopiecznym trenera Marcina Lijewskiego udało się jednak nieco zmniejszyć rozmiary strat i na przerwę obie ekipy schodziły przy stanie 14:9.
Po zmianie stron początkowo utrzymywała się pięciobramkowa przewaga kwidzyńskiego zespołu. Od 36 minuty i stanu 17:12 gospodarze stanęli jednak w miejscu, a straty konsekwentnie zaczęli odrabiać rywale. Sześć kolejnych trafień gdańszczan (bramki Jacka Suleja, Piotra Papaja i Krzysztofa Komarzewskiego) pozwoliło nie tylko na odrobienie strat, ale i skromne prowadzenie – 17:18!
Po pięciominutowym kryzysie w końcu do siatki rywali trafił Andrzej Kryński, a chwilę później prowadzenie MMTS podwyższali także Michał Potoczny (karny) i Kamil Krieger – 20:18. Gdańszczanie przetrzymali jednak przebudzenie gospodarzy i od 48 minuty i stanu 21:19 ponownie zdominowali plac gry. Energa Wybrzeże zdobyła 6 bramek przy jednej bramce Michała Potocznego trafionej z rzutu karnego. Na 5 minut przed końcem meczu goście prowadzili zatem w Kwidzynie 22:25.
O tym, że w piłce ręcznej to niewiele nie trzeba nikogo przekonywać. MMTS stanął mocno w obronie i do końca meczu pozwolił rywalom na oddanie jedynie jednego skutecznego strzału. Kwidzynianie trafili natomiast czterokrotnie, choć gol Michała Potocznego, dający kwidzynianom remis, padł dosłownie w ostatnich sekundach regulaminowego czasu gry.
Gdańszczanie urwali więc przynajmniej punkt kwidzyńskiej drużynie. O tym, kto zarobi 2 punkty za wygraną w meczu zadecydować miały rzuty karne. Te bezbłędnie wykonywali kwidzynianie (Adrian Nogowski, Michał Peret, Przemysław Rosiak, Kamil Krieger). Mylili się natomiast goście (Piotr Papaj, Paweł Salacz), którzy przegrali ten element gry 4:1 (trafił jedynie Adrian Kondratiuk). Zwycięskie 2 punkty wywalczyli zatem podopieczni trenera Tomasza Strząbały.
MMTS Kwidzyn - Energa Wybrzeże Gdańsk 26:26 (14:09)
MMTS: Dudek, Szczecina – Orzechowski 1, Kryński 4, Krieger 5, Peret 3, Janiszewski, Adamski, Rosiak, Nogowski 2, Ossowski, Potoczny 8, Landzwojczak, Przytuła 3.
Wybrzeże: Chmieliński, Witkowski – Oliveira, Frańczak 1, Bednarek, Sulej 3, Prymlewicz, Papaj 3, Kondratiuk 8, Komarzewski 4, Wróbel 1, Salacz 2, Adamczyk, Gajek 3, Janikowski 1.
Źródło: PGNiG Superliga