Piotrkowianin pokonany - Wisła jedną nogą w półfinale
25.04.2019 20:58 Źródło: inf. własna/PGNiG Superliga
komentarzy 0
Piotrkowianin przegrał z Orlen Wisłą Płock 26:32 (10:14) w pierwszym spotkaniu 1/4 finału play-off. Miejcowy zespół zaprezentował się jednak z dobrej strony, a kibice, którzy opuszczali Halę Relax mogli być zadowoleni z poziomu meczu oraz z gry podopiecznych Dmytro Zinchuka. Faworyt także spełnił swoje zadanie.
![]()
Widziane z Piotrkowa:
Nasza drużyna rozpoczęła znakomicie i w 4. minucie po kontrze Tomasza Mroza było 3:0 dla Piotrkowianina. Do 20 minuty wynik meczu oscylował wokół remisu, a o rezultacie pierwszej odsłony zdecydował moment przestoju. Od stanu 8:8 goście rzucili cztery bramki z rzędu. Z tą przewagą (10:14) zeszli do szatni.
Widziane z Płocka:
Biorąc pod uwagę nasze ostatnie pojedynki z Piotrkowianinem, początek tego spotkania był wręcz sensacyjny. Wynik gospodarzom trzymał bramkarz Marcin Schodowski, który seryjnie odbijał piłki po rzutach naszych zawodników. Po dziesięciu minutach mieliśmy na koncie jedynie trzy bramki, co było wynikiem zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Patent na bramkarza gospodarzy miał jednak Michał Daszek, który po trzech swoich trafieniach doprowadził do remisu 5:5. W 18.min. na boisku pojawił się Igor Źabić, dla którego był to powrót do gry od stycznia tego roku. Chwilę później Żaba miał znakomitą okazję, aby wpisać się na listę strzelców, ale także przegrał pojedynek ze Schodowskim. W odpowiedzi trafili gospodarze i wynik brzmiał 7:6.
Wówczas dwa razy trafił Mihić i w 23.min. Nafciarze wyszli na pierwsze w tym pojedynku prowadzenie. W samej końcówce Wiślacy wyraźnie złapali swój rytm gry. Z odzyskanych piłek puścili kontry i w przeciągu minuty nasza przewaga urosła do czterech oczek (8:12). Po przerwie na prośbę Dmytro Zhinczuka trafił jeszcze Toledo i sytuacja wydawała się być opanowana.
Na dalszy „odjazd” nie pozwoliły nam własne błędy w akcjach ofensywnych, aż wreszcie w 41.min. trener Sabate poprosił o przerwę. Wyraźnie widać było, że Hiszpan nie krył frustracji spowodowanej postawą swoich podopiecznych. Niestety w naszych szeregach coś się wyraźnie zacięło, czego namacalnym dowodem były dwie stracone bramki w sytuacji gry w przewadze jednego zawodnika.
Wreszcie trafił Mlakar, co było naszym pierwszy trafieniem od siedmiu minut. Ta bramka wyraźnie uspokoiła naszą grę. Wiślacy dorzucili jeszcze trzy bramki i w 47.min. było już 18:25. Grający w osłabieniu gospodarze mieli problemy z przedarciem się przez naszą obronę, ale również i my popełnialiśmy proste błędy. W ich efekcie nasza przewaga ponownie stopniała do czterech oczek.
Gdy po pięciu kolejnych trafieniach tablica świetlna pokazała stan 31:22, byliśmy już w bardzo komfortowej sytuacji przed rewanżem. Przez proste błędy nie udało nam się jednak tego utrzymać i ostatecznie skończyło się sześciobramkowej zaliczce.
MKS Piotrkowianin - Orlen Wisła Płock 26:32 (10:14)
oceń
![]() ![]() ![]()
|