Tkaczyk o kulisach gry w Loewen - "brakowało tego czegoś"
24.11.2017 19:12 Źródło: inf. własna
komentarzy 0
Rhein Neckar Loewen to klub, w którym grał Grzegorz Tkaczyk. Popularny "Młody" wspomina o zespole z Bundesligi w swojej autobiografii "Niedokończona gra". Wyjaśnia też dlaczego w niemieckiej szatni klubu nie można było mówić po polsku czy rosyjsku. Wyjawia też okolicznościach Sławek Szmal pomylił karpia z leszczem, a wszystkiemu winien był... Mariusz Jurasik.
![]()
W Rhein-Neckar Löwen nie bez znaczenia pozostawało to, że klub był nowym tworem. Powstał w 2002 roku z połączenia zespołów TSG Kronau i TSG Baden Östringen. Początkowo nazywał się SG Kronau /Östringen, lecz później ze względów marketingowych przeniesiono zespół do Mannheim i zmieniono nazwę na tę obecną.
Oczywiście na meczach "Lwów” szybko uformowała się grupka najzagorzalszych kibiców. Wspierali drużynę swoimi śpiewami, ale daleko im było do sympatyków z Magdeburga. Muszę przyznać, że tęskniłem za tamtą atmosferą - pisze Grzegorz Tkaczyk.
- Opowiadałem wam już, że na każde spotkanie "Gladiatorów” wychodziłem jak na wojnę, chciałem roznieść rywali. W Rhein-Neckar Löwen niczego takiego nie czułem, choć motywacji nie brakowało. Sam obiekt bardzo mi się podobał. SAP Arena, mieszcząca 13 tysięcy kibiców, robiła wielkie wrażenie, ale brakowało „tego czegoś”. Poza tym na co dzień ćwiczyliśmy w centrum treningowym w Kronau. Na tamtejszej hali znaliśmy każdą klepkę parkietu, jednak zdawało się to na nic, bo mecze domowe rozgrywaliśmy w Mannheim. Człowiek czuł się u siebie w domu trochę dziwnie. Byliśmy "Lwami" na obcej ziemi - dodaje były reprezentant Polski.
Menedżer Thorsten Storm bardzo się z tego powodu złościł. Co chwilę przychodził i przypominał: „Jesteśmy niemieckim zespołem, więc rozmawiamy po niemiecku!”. Mieliśmy w składzie zawodników z różnych krajów, ale pod tym względem nie byliśmy w Bundeslidze żadnym wyjątkiem. Selekcjoner tamtejszej kadry Heiner Brandt strasznie narzekał, że w czołowych drużynach rodzimej ligi nie grają przede wszystkim Niemcy. Lamentował, po czym sam powoływał do zespołu narodowego naturalizowanych zawodników, Klimovetsa czy Wielikiego, ale to już temat na zupełnie inną opowieść.
Z zamrażalnika wyciągnął więc dużego leszcza. Karol tylko popatrzył na niego, kiwnął głową. „Rób leszcza, nikt się nie zorientuje, że to nie karp". Kiedy Sławek Szmal, wielki fan ryb, zaczął głosić peany na cześć znakomicie przygotowanego karpia, Józek i Kola tylko popatrzyli na siebie i się uśmiechnęli. Po skończonej kolacji chłopaki przyznali się, że wigilijna tradycja została nieco nagięta, bo tak naprawdę zabrakło karpia, ale Kasa i tak był wniebowzięty - wspomina wigilijny czas w Niemczech Grzegorz Tkaczyk.
Autobiografię Grzegorza Tkaczyka można już teraz zamówić po promocyjnej cenie w sklepie internetowym wydawnictwa SQN – labotiga.pl
Przy okazji premiery książki, fani szczypiorniaka będą mieli kilkukrotnie okazję porozmawiać o niej z Grzegorzem Tkaczykiem oraz jej współautorami - Wojciechem Demusiakiem i Dariuszem Faronem. To wyjątkowa okazja na zadanie pytań byłemu kapitanowi reprezentacji i zdobycie jego autografu.
Jak powstawała książka? Co było najtrudniejsze przy jej tworzeniu? Jakiej reakcji czytelników oczekuje? Teraz macie szansę się dowiedzieć!
Polski wortal piłki ręcznej handball.pl jest patronem medialnym autobiografii Grzegorza Tkaczyka - Niedokończona Gra.
oceń
![]() ![]() ![]()
|