Sławomir Szmal 1 grudnia z rąk prezydenta IHF dr Hassana Moustafy oraz prezesa PKOl i ZPRP Andrzeja Kraśnickiego odebrał czek na dziesięć tysięcy euro, w nagrodę dla najlepszego piłkarza ręcznego świata 2009 roku. Ze Sławomirem Szmalem rozmawiał magazyn "Handball Polska".
Charakterystyczny gest Sławomira Szmala po udanej interwencji (fot. Marek Skorupski/Handball Polska)
Handball Polska: Jak wyglądała w Manheim uroczystość wręczenia nagrody dla najlepszego piłkarza ręcznego świata za 2009 rok?
Sławomir Szmal: - To było wspaniałe przeżycie, tym bardziej, że nagroda dostała się w moje ręce w mojej klubowej hali SAP ARENA. Na trybunach był komplet, trzynaście tysięcy widzów, bo uroczystość miała miejsce przed meczem z mistrzem Niemiec, THW Kiel. Dlatego choć słyszałem oklaski, to jednak bardziej koncentrowałem się na spotkaniu niż na samej nagrodzie. A na marginesie dodam, że choć czek już otrzymałem, to pieniądze jeszcze na moje konto nie wpłynęły. Koledzy w klubie zaczęli już stroić sobie żarty, że był to czek bez... pokrycia.
W jednym z wywiadów powiedział pan, że zarobione pieniądze zacznie lokować w nieruchomości. Pojawił się pomysł na poważniejsze inwestycje?
- Mam rodzinę i muszę o nią zadbać, ale za pieniądze z nagrody na pewno żadnej nieruchomości nie kupimy. Ewentualnie możemy dołożyć kasę na "dwa" metry kwadratowe. Przyznaję jednak, że pora na poszukanie sobie lokum w Kielcach (Szmal ma grać w Vive od przyszłego sezonu - przyp. red.). Mam już coś na oku, ale nie chcę na razie niczego zdradzać. Porozmawiamy po nowym roku. Może w lutym będę więcej wiedział.
Która to będzie przeprowadzka w życiu?
- Która? ...Chyba jedna z ważniejszych. Po ośmiu latach gry w Niemczech postanowiliśmy wspólnie z żoną, że wracamy do Polski. To nie była decyzja podjęta z minuty na minutę lub z dnia na dzień. Ona dojrzewała od dłuższego czasu.
Ponownie znalazł się pan w gronie zawodników nominowanych w plebiscycie "Przeglądu Sportowego" na 10 najlepszych sportowców Polski. To miłe?
- Nawet bardzo. Gdy jednak spojrzałem na nazwiska utytułowanych sportowców, również nominowanych, to ... Ale cieszę się. Naprawdę to fajne uczucie, gdy dowiadujesz się, że cię doceniają, że kibice i dziennikarze pamiętają o wynikach, ciężkiej pracy i poświęceniu.
Często bywa pan w szkołach na spotkaniach z młodzieżą. O co najczęściej pytają młodzi ludzie?
- Zaskoczyła mnie wiedza dzieciaków o mnie i piłce ręcznej. Czasy, gdy byliśmy mało znani, są już zamierzchłą przeszłością. Nawet w małych ośrodkach dzieciaki interesują się piłką ręczną i mają sporą wiedzę o niej. To bardzo sympatyczne, bo świadczy o tym, że z kolegami z reprezentacji zrobiliśmy coś dla promocji i rozwoju piłki ręcznej w Polsce.
Rozmawiał: Marek Skorupski/Handball Polska
Zamów prenumeratę Handball Polska!